sobota, 3 lipca 2010

Dzień 23: Camargue - miejsce niezwykłe


Za nami znów długi i pełen wrażeń dzień. Kolejny raz wybraliśmy się na wybrzeże, ale tym razem w miejsce zupełnie unikalne - do parku/rezerwatu Camargue położonego w delcie Rodanu.


Wyjechaliśmy wcześniej niż zwykle i udało się nam po drodze odwiedzić jeszcze Le Baux-de-Provence - miasteczko z zamkiem położone na skale. Jest to bardzo popularny punkt wśród turystów, więc obawialiśmy się, że będzie mocno "zadeptane". Na szczęście byliśmy rano, jeszcze przed 10-tą i ta pora jest całkiem ok na zwiedzanie bez tłumów. Większość knajpek i sklepików dopiero się otwierała, upał jeszcze nie był taki dokuczliwy, więc spacer kamiennymi uliczkami był miłym rozpoczęciem dnia.


Następny przystanek był już w Camargue, w parku ornitologicznym. I to podobało się naszym dzieciom najbardziej. Na początku ptaszki w klatkach tak jak w zoo, ale potem wędrówka wąskimi ścieżkami po lagunie, między stawami pełnymi różnorodnego ptactwa i nie tylko. Przejście krótszej ścieżki (ok. 2,6 km) w upale takim jak dziś, było dużym wyzwaniem i dla nas dorosłych, ale naprawdę było co oglądać.


Dla niewtajemniczonych dodam, że Camargue to olbrzymi obszar laguny z dzikim ptactwem, urzekającymi flamingami, pasącymi się na łąkach białymi końmi i czarnymi bykami, z plantacjami ryżu i kilkoma miasteczkami. My wstąpiliśmy do Aigues-Mortes. Właściwie to potrzebowaliśmy zjeść gdzieś obiad, a zadanie było niełatwe, bo zbliżała się godzina trzecia po południu, co jak wiadomo oznacza koniec obiadów w Prowansji ("nous sommes fini"). Muszę stwierdzić, że bardzo się nam to miasteczko spodobało. Nie tylko w kwestii jedzenia, ale warto wspomnieć, że na placu Św.Ludwika znaleźliśmy knajpkę, która serwowała obiad non-stop. Stare Miasto położone w obrębie murów, z XIII w. bardzo emocjonowało nasze dzieci, a szczególnie historia króla Ludwika IX, potem świętego, który zlecił zaprojektowanie i jego budowę oraz wieża Tour de Constance, w której przetrzymywano więźniów w czasach reformacji. Niestety nie mieliśmy możliwości, żeby obejść całe mury wokół miasta, ale to co zobaczyliśmy, było dla nas sporym zaskoczeniem na plus.


Na zakończenie ostatni punkt programu: plaża Piemanson, do której jedzie się malowniczą drogą przez środek laguny i kąpiel w ciepłym, pod wieczór, morzu. Co ciekawe, ta olbrzymia plaża jest równocześnie obozowiskiem i postojem dla kamperów. To nic, że musieliśmy wracać prawie po nocy, ale było naprawdę fajnie, jak wszyscy zgodnie stwierdzili :)





View F2010 Dzień 23: Camargue - miejsce niezwykłe in a larger map

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz