Dziś wyprawiliśmy się nad morze do Cassis, żeby zobaczyć na własne oczy słynne Les Calanques czyli fiordy Morza Śródziemnego. Samo Cassis, urocze miasto portowe, od razu skojarzyło się nam z Saint-Tropez. W porcie mnóstwo jachtów i stateczków wożących turystów w stronę "kalanek", więc i my także udaliśmy się w taki rejs. Poradzono nam, żeby ze względu na dzieci wybrać opcję minimum, czyli 3 "kalanki", które można zobaczyć w około 50 minut. Bardzo miła wycieczka, akurat, żeby dzieci się nie znudziły i nie zasnęły, do czego mają tendencję na statkach ;) Rzeczywiście jest co podziwiać, szczególnie najpiękniejszy trzeci fiord En Vau.
Drugim punktem programu wycieczki była kąpiel w morzu. Wybraliśmy się na plażę najbliższą portu, tuż przy głównym deptaku. Sporo ludzi na plaży i w wodzie, ale jakoś nie było tłoku, który znamy na przykład z Łeby.
Potem jeszcze mała przegryzka, do samochodu i w górę na Cap Canaille. To najwyższy klif we Francji i widok zapierający dech. Przypomniały mi się nasze wakacje 11 lat temu, na Maderze. Tam też widzieliśmy wyłaniające się z chmur czy mgły strzeliste fiordy oblewane przez ocean.
Dziś powietrze nie było całkiem przejrzyste i morze całkowicie zlewało się z niebem. Nie było horyzontu, tylko wielka niebieska przestrzeń. Cudnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz